niedziela, 18 listopada 2012

Polska-Urugwaj - czyli urugwajska lekcja futbolu


Mecze reprezentacji mają w sobie jakąś magię, atmosferę wielkiego narodowego święta. Są okazją do pokazania swojej dumy z bycia Polakiem, ubrania się w barwy biało - czerwone i śpiewania hymnu narodowego na całe gardło. Dlatego gdy pojawiła się okazja do wzięcia udziału w tym niesamowitym wydarzeniu nie wahałam się ani chwili. Tym bardziej, że na PGE Arenę miała zawitać drużyna Urugwaju, którą darzę ogromną sympatią. Celestes oczarowali mnie swoją grą na Mundialu w 2010 roku w RPA. Po przedwczesnym odpadnięciu moich ukochanych Włochów z turnieju, dalej kibicowałam właśnie Urugwajowi. I muszę się przyznać, że nawet uroniłam łezkę po tym jak drużyna Diego Forlana przegrała w meczu o trzecie miejsce z Niemcami.

Tak bardzo chciałam pójść na ten mecz, że nawet złamałam swoje postanowienie i kupiłam Kartę Kibica RP. Ale opłaciło się, bo dzięki temu miałam bardzo dobre miejsce, z którego mogłam podziwiać gwiazdy światowego futbolu. A było kogo podziwiać:) Trener Urugwaju Oscar Tabarez wystawił bardzo mocny skład, w którym znaleźli się właśnie ci piłkarze, których miałam nadzieję zobaczyć: Edinson Cavani, Martin Caceres, Diego Lugano, Luis Suarez i Fernando Muslera. Zabrakło niestety mojego ulubieńca Diego Forlana. Skład reprezentacji Polski też był niezły, wystąpiła m.in. ekipa z Borussi: Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i Kuba Błaszczykowski (chociaż on niestety wszedł na boisko dopiero pod koniec meczu).



Rozgrzewka przed meczem - jest i Kuba:)

No to zaczynamy! Najpierw oczywiście hymny obu drużyn. Pierwszy hymn Urugwaju, wszyscy kibice stoją, a po wysłuchaniu hymnu coś pięknego… cały stadion bije gromkie brawa!
To było coś niesamowitego, byłam naprawdę dumna z polskich kibiców za okazanie takiego szacunku dla rywali. Później oczywiście oczekiwany hymn Polski. Organizatorzy meczu wpadli na wspaniały pomysł i rozłożyli na krzesełkach białe i czerwone kartki dla kibiców. Podczas śpiewania hymnu wszyscy podnieśli je do góry, dzięki czemu cały stadion przybrał barwy narodowe. Wyglądało to naprawdę pięknie. A słyszeć polski hymn wyśpiewywany z ogromną dumą i zaangażowaniem przez prawie 40 tysięcy kibiców – tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć.

Chociaż mecz Polska-Urugwaj był tylko spotkaniem towarzyskim, przyniósł mi wiele emocji. Niestety gra polskiej reprezentacji pozostawiała wiele do życzenia. Biało – Czerwoni razili nieskutecznością, ich podania były niecelne, łatwo dawali się ogrywać Urugwajczykom. Nawet gdy stwarzali sobie sytuacje podbramkowe nie potrafili ich wykorzystać. Za to Urugwajczycy byli świetni. Tabarez nie żartował, gdy mówił, że zamierza bardzo poważnie potraktować spotkanie z reprezentacją Polski. Ponieważ, jak wspomniałam już na początku, darzę Celestes wielką sympatią, ogromną przyjemność sprawiało mi patrzenie na ich grę. To co na boisku robili Cavani z Suarezem było niesamowite. Z wielką łatwością ogrywali polskich obrońców, wielokrotnie ich wprost ośmieszając.

Chociaż to tylko mecz towarzyski - doszło do małych zgrzytów. Diego Lugano grozi palcem Robertowi Lewandowskiemu 



Na pierwszą bramkę trzeba było poczekać do 21. minuty, kiedy to gola strzelił bohater meczu Polska - Anglia – Kamil Glik. Niestety tym razem była to bramka samobójcza, więc zawodnik zamiast gromkich oklasków usłyszał jęk zawodu kibiców. Po straconej bramce gra Polaków pogorszyła się. Urugwajczycy popisywali się dryblingami, a nieudolne próby ataku Biało-Czerwonych rozbijały się o świetną defensywę Celestes. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie m.in. gra w obronie Martina Caceresa, grającego na co dzień w Juventusie Turyn.






34. minuta meczu i stało się nieuniknione… Suarez posłał świetne podanie do Cavaniego, a zawodnik Napoli nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. O dziwo polscy kibice wcale się nie zdenerwowali, wręcz przeciwnie, atmosfera nadal była wesoła, ludzie śmiali się i żartowali. Co prawda polski doping trochę opadł, ale póki piłka w grze wszystko może się zdarzyć.



Walka momentami była bardzo zacięta


Zaczęła się druga połowa. Biało-Czerwoni nareszcie zaczęli atakować. W 59. minucie bardzo dobrą okazję na zdobycie gola miał Łukasz Piszczek. Jednak zamiast przelobować Muslerę, strzelił wprost w bramkarza gości.
Kiedy kibice niemal już pogodzili się z myślą o przegranej, nadzieję na odwrócenie losów spotkania dał Polakom Ludovic Obraniak, który w 64. minucie meczu pięknym strzałem z około 25 metrów pokonał golkipera Celestes. Cały stadion eksplodował radością. Niestety szalejących kibiców minutę później uciszył Luis Suarez, który dobrze wiedział jak zachować się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wyminął Kuszczaka i pewnie skierował piłkę do pustej bramki. Tym samym ustalił wynik meczu na 3:1 dla Urugwaju.



Radość kibiców po bramce zdobytej przez Obraniaka



Pomimo przegranej, kibice reprezentacji Polski opuszczali stadion w raczej dobrych nastrojach. Myślę, że większość ludzi podobnie jak ja była pod ogromnym wrażeniem wspaniałej gry Urugwajczyków. Warto podkreślić, że gdy boisko opuszczał Luis Suarez, kibice Polski zgotowali mu gorące owacje. Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tym wspaniałym wydarzeniu i na żywo oglądać popisy gwiazd światowego futbolu. Mam nadzieję, że na PGE Arenę jeszcze nie raz zawitają tak fantastyczne drużyny jak Urugwaj:)



4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz:) Cieszę się, że pozyskałam wiernego czytelnika:)

      Usuń
  2. Taki komentarz mogla napisac tylko osoba, ktora nie zna sie na pilce noznej, nigdy nie byla na meczu i nie poczula tych emocji..:) ja czekam na kolejne relacje!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:) Następne relacje są oczywiście w planach, mam nadzieję, że w przyszłości także z San Siro:)

      Usuń

Nie wahaj się, napisz co myślisz! Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawi nam Twój komentarz :-).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...