Mecze
reprezentacji mają w sobie jakąś magię, atmosferę wielkiego narodowego święta.
Są okazją do pokazania swojej dumy z bycia Polakiem, ubrania się w barwy
biało - czerwone i śpiewania hymnu narodowego na całe gardło. Dlatego gdy
pojawiła się okazja do wzięcia udziału w tym niesamowitym wydarzeniu nie
wahałam się ani chwili. Tym bardziej, że na PGE Arenę miała zawitać drużyna
Urugwaju, którą darzę ogromną sympatią. Celestes oczarowali mnie swoją grą na
Mundialu w 2010 roku w RPA. Po przedwczesnym odpadnięciu moich ukochanych
Włochów z turnieju, dalej kibicowałam właśnie Urugwajowi. I muszę się przyznać,
że nawet uroniłam łezkę po tym jak drużyna Diego Forlana przegrała w meczu o
trzecie miejsce z Niemcami.
Tak
bardzo chciałam pójść na ten mecz, że nawet złamałam swoje postanowienie i
kupiłam Kartę Kibica RP. Ale opłaciło się, bo dzięki temu miałam bardzo dobre
miejsce, z którego mogłam podziwiać gwiazdy światowego futbolu. A było kogo
podziwiać:) Trener Urugwaju Oscar Tabarez wystawił bardzo mocny skład, w którym
znaleźli się właśnie ci piłkarze, których miałam nadzieję zobaczyć: Edinson
Cavani, Martin Caceres, Diego Lugano, Luis Suarez i Fernando Muslera. Zabrakło
niestety mojego ulubieńca Diego Forlana. Skład reprezentacji Polski też był
niezły, wystąpiła m.in. ekipa z Borussi: Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i
Kuba Błaszczykowski (chociaż on niestety wszedł na boisko dopiero pod koniec
meczu).
Rozgrzewka przed meczem - jest i Kuba:) |
No
to zaczynamy! Najpierw oczywiście hymny obu drużyn. Pierwszy hymn Urugwaju,
wszyscy kibice stoją, a po wysłuchaniu hymnu coś pięknego… cały stadion bije
gromkie brawa!
To było coś niesamowitego, byłam naprawdę dumna z polskich kibiców za okazanie takiego szacunku dla rywali. Później oczywiście oczekiwany hymn Polski. Organizatorzy meczu wpadli na wspaniały pomysł i rozłożyli na krzesełkach białe i czerwone kartki dla kibiców. Podczas śpiewania hymnu wszyscy podnieśli je do góry, dzięki czemu cały stadion przybrał barwy narodowe. Wyglądało to naprawdę pięknie. A słyszeć polski hymn wyśpiewywany z ogromną dumą i zaangażowaniem przez prawie 40 tysięcy kibiców – tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć.
To było coś niesamowitego, byłam naprawdę dumna z polskich kibiców za okazanie takiego szacunku dla rywali. Później oczywiście oczekiwany hymn Polski. Organizatorzy meczu wpadli na wspaniały pomysł i rozłożyli na krzesełkach białe i czerwone kartki dla kibiców. Podczas śpiewania hymnu wszyscy podnieśli je do góry, dzięki czemu cały stadion przybrał barwy narodowe. Wyglądało to naprawdę pięknie. A słyszeć polski hymn wyśpiewywany z ogromną dumą i zaangażowaniem przez prawie 40 tysięcy kibiców – tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć.
Chociaż
mecz Polska-Urugwaj był tylko spotkaniem towarzyskim, przyniósł mi wiele emocji.
Niestety gra polskiej reprezentacji pozostawiała wiele do życzenia. Biało – Czerwoni
razili nieskutecznością, ich podania były niecelne, łatwo dawali się ogrywać
Urugwajczykom. Nawet gdy stwarzali sobie sytuacje podbramkowe nie potrafili ich
wykorzystać. Za to Urugwajczycy byli świetni. Tabarez nie żartował, gdy mówił,
że zamierza bardzo poważnie potraktować spotkanie z reprezentacją Polski.
Ponieważ, jak wspomniałam już na początku, darzę Celestes wielką sympatią,
ogromną przyjemność sprawiało mi patrzenie na ich grę. To co na boisku robili
Cavani z Suarezem było niesamowite. Z wielką łatwością ogrywali polskich
obrońców, wielokrotnie ich wprost ośmieszając.
Chociaż to tylko mecz towarzyski - doszło do małych zgrzytów. Diego Lugano grozi palcem Robertowi Lewandowskiemu |
Na
pierwszą bramkę trzeba było poczekać do 21. minuty, kiedy to gola strzelił
bohater meczu Polska - Anglia – Kamil Glik. Niestety tym razem była to bramka samobójcza,
więc zawodnik zamiast gromkich oklasków usłyszał jęk zawodu kibiców. Po
straconej bramce gra Polaków pogorszyła się. Urugwajczycy popisywali się
dryblingami, a nieudolne próby ataku Biało-Czerwonych rozbijały się o świetną
defensywę Celestes. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie m.in. gra w obronie
Martina Caceresa, grającego na co dzień w Juventusie Turyn.
34. minuta meczu i stało się nieuniknione… Suarez posłał świetne podanie do
Cavaniego, a zawodnik Napoli nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w
siatce. O dziwo polscy kibice wcale się nie zdenerwowali, wręcz przeciwnie,
atmosfera nadal była wesoła, ludzie śmiali się i żartowali. Co prawda polski
doping trochę opadł, ale póki piłka w grze wszystko może się zdarzyć.
Walka momentami była bardzo zacięta |
Zaczęła się druga połowa. Biało-Czerwoni nareszcie zaczęli atakować. W 59. minucie bardzo dobrą okazję na zdobycie gola miał Łukasz Piszczek. Jednak zamiast przelobować Muslerę, strzelił wprost w bramkarza gości.
Kiedy
kibice niemal już pogodzili się z myślą o przegranej, nadzieję na odwrócenie
losów spotkania dał Polakom Ludovic Obraniak, który w 64. minucie meczu pięknym
strzałem z około 25 metrów pokonał golkipera Celestes. Cały stadion eksplodował
radością. Niestety szalejących kibiców minutę później uciszył Luis Suarez, który
dobrze wiedział jak zachować się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wyminął
Kuszczaka i pewnie skierował piłkę do pustej bramki. Tym samym ustalił wynik
meczu na 3:1 dla Urugwaju.
Radość kibiców po bramce zdobytej przez Obraniaka |
Pomimo
przegranej, kibice reprezentacji Polski opuszczali stadion w raczej dobrych
nastrojach. Myślę, że większość ludzi podobnie jak ja była pod ogromnym
wrażeniem wspaniałej gry Urugwajczyków. Warto podkreślić, że gdy boisko
opuszczał Luis Suarez, kibice Polski zgotowali mu gorące owacje. Bardzo się
cieszę, że mogłam wziąć udział w tym wspaniałym wydarzeniu i na żywo oglądać
popisy gwiazd światowego futbolu. Mam nadzieję, że na PGE Arenę jeszcze nie raz
zawitają tak fantastyczne drużyny jak Urugwaj:)
Nuda...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz:) Cieszę się, że pozyskałam wiernego czytelnika:)
UsuńTaki komentarz mogla napisac tylko osoba, ktora nie zna sie na pilce noznej, nigdy nie byla na meczu i nie poczula tych emocji..:) ja czekam na kolejne relacje!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) Następne relacje są oczywiście w planach, mam nadzieję, że w przyszłości także z San Siro:)
Usuń