Stało się! Po wielu miesiącach przymiarek, analiz i rozważań kupiłam mój pierwszy w życiu rower miejski! Więc się chwalę! A co :-)
Dlaczego akurat teraz zapadła decyzja, z którą nosiłam się już od kilku miesięcy? Otóż, w pewne piękne, ciepłe i przede wszystkim słoneczne popołudnie wracałam sobie spokojnie z pracy tramwajem. Bardzo zatłoczonym tramwajem... Tramwajem nie znającym słowa klimatyzacja... Jakaś staruszka opieprzała z góry na dół grupę młodzieży za to, że odważyli się rozmawiać w jej pobliżu. Jakiś chamski dziad podsiadł mnie (dosłownie wślizgnął się na MOJE siedzenie tuż pod moim nosem!). Czułam spływające po plecach krople potu. Brrrr. I wtedy do mnie dotarło... Nie mam co liczyć na to, że będzie lepiej. Co najmniej do września jestem skazana na syf, tłok i spiekotę w naszych cudnych gdańskich tramwajach. I powiedziałam NIE! Kupuję sobie rower :-)
Mój piękny, pistacjowy przyjaciel będzie mi służył głównie do dojazdów do pracy, przejazdów na gimnastykę i zakupy. Nie potrzebuję super maszyny i przyznaję bez bicia - przy jego wyborze kierowałam się głównie wyglądem ;-) Zależało mi przede wszystkim na wesołym, wiosennym kolorze i myślę, że delikatna mięta idealnie się sprawdzi! Chciałam też, żeby miał z przodu pojemny wiklinowy kosz na torebkę i zakupy.
Dodatkowo cieszy mnie, że gdańskie ścieżki rowerowe wyglądają bardzo obiecująco. Trzeba przyznać, że wiele się w tej kwestii zmienia w ostatnich latach:
http://www.gdansk.pl/komunikacja,256.html |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie wahaj się, napisz co myślisz! Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawi nam Twój komentarz :-).