Kiedy usłyszałam, że Peter Jackson kręci Hobbita nie mogłam powstrzymać radości. Entuzjazm zdecydowanie opadł, gdy dowiedziałam się, że twórcy postanowili podzielić tę niezbyt długą historię na trzy części. Do kina poszłam bez przekonania i z lekkim poczuciem frajerstwa. No ale zobaczyć trzeba...

Żeby nie wyjść na totalną defetystkę, znalazłam też zaletę;-). Film od strony wizualnej był doskonale zrobiony, a zdjęcia naprawdę śliczne. I to by było na tyle. Zresztą wszystko to już widzieliśmy we Władcy pierścieni.
Podsumowując: polecam wytrwałym fanatykom;-) albo tym, którzy nie mają wobec filmu specjalnych oczekiwań. Dodatkowo, żeby przetrwać, warto zabrać ze sobą smartfona z Internetem...
Madziu?! Film jest nudny?! Chyba nie byłyśmy na tym samym Hobbicie ;p na początku też myślałam, że sceny - szczególnie te z początku filmu w chatce Bilbo - mogłyby trwać trochę krócej. Ale w momencie gdy spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że minęły już prawie 3h i zaraz koniec, a ja miałam poczucie, że dopiero co usiadłam w kinie - zmieniłam zdanie. Film jest genialny. Nie jest to, co prawda, historia "Tam i z powrotem", ale dzięki dołączonym wątkom z innych opowiadań można lepiej poznać i zrozumieć te wszystkie wydarzenia.. no i przygoda na którą czekało się tyle czasu nie skończy się z jednym pójściem do kina, ale trwać będzie przez kolejne 2 filmy. Nie mogę się doczekać drugiej części.
OdpowiedzUsuńPozdr.
To co dla jednych jest nudne, innych zachwyca :-). Gdyby wszystkim podobało się to samo byłoby nudno i nie mielibyśmy o czym dyskutować :-D. Tym zabawniej, że jeśli coś mi się podobało to właśnie sceny w chatce Bilba i ich atmosfera, a patrzeć na zegarek zaczęłam później ;-P. Dzięki za komentarz i zapraszam do dalszych dyskusji :-)
OdpowiedzUsuń