Zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ mają na nasze życie nawyki? Ile naszych zachowań jest uwarunkowanych silnym przyzwyczajeniem, a jakie decyzje podejmujemy podświadomie, kierując się długotrwałym zwyczajem? A może próbowaliście zrozumieć, jak nawyki powstają i czym tak naprawdę są? Jeśli tak, to polecam Wam książkę amerykańskiego dziennikarza Charles'a Duhigg'a pt. Siła nawyku.
Pojawieniu się książki na rynku towarzyszyła ogromna kampania reklamowa - jej recenzje pojawiały się na wielu popularnych blogach, powstały nawet strony internetowe poświęcone jej promocji. Nie mogłam nie ulec pokusie i po prostu musiałam szybko pobiec do księgarni i kupić swój egzemplarz. Bo zapewne nie wszyscy wiecie, ale jednym z moich okropnych nałogów, którego nie mogę się pozbyć, jest kompulsywne kupowanie książek. Tym razem jednak, byłam w księgarni w szczytnym celu. Oddałam się nawykowi po to, by z nim walczyć...
Siła nawyku nie jest poradnikiem, jak leżąc na kanapie i jedząc czipsy, zmienić swoje życie w pięć minut. To raczej pozycja popularnonaukowa, w której autor stara się wyjaśnić procesy związane z powstawaniem i zmienianiem nawyków. Nie daje nam złotych recept na łatwą i szybką przemianę naszego życia. Pokazuje natomiast mechanizmy, podpowiada jak się zmienić, ale to czy nam się uda zależy tylko od nas. Dzięki lekturze Siły nawyku możemy posiąść wiedzę i samoświadomość własnych przyzwyczajeń, zrozumieć ich moc i poszukać w sobie woli, by zmienić te nawyki, które nas ograniczają. Duhigg faszeruje czytelnika inspirującymi historiami wyjścia z nałogu, opisuje firmy odnoszące sukcesy dzięki dobrym nawykom (np. Starbucks). Trochę też straszy, pokazując, czym mogą się skończyć złe przyzwyczajenia, które przecież zawsze rozpoczynają się tak niewinnie...
Robi to w sposób niezwykle przystępny. Książkę czyta się dobrze, bo jest napisana lekkim, prostym językiem. Przyjemność pogłębia ładne wydanie (są w niej nawet obrazki ilustrujące to co autor chce nam przekazać). Duhigg bardzo mocno skupia się na opowiadaniu historii, stopniuje napięcie. Siła nawyku jest przystosowana dla przeciętnego czytelnika i myślę, że absolutnie każdy może po nią sięgnąć, nawet jeśli nie ma pojęcia o psychologii i skończył trzy klasy podstawówki. I nie zrozumcie mnie źle - uważam, że jest to zaleta ;-). Dzięki temu z książki może skorzystać każdy i nie potrzebuje do tego specjalistycznej wiedzy, czy szalonego intelektu.
Nie ze wszystkim co Duhigg napisał się zgadzam. Mam wrażenie, że niektóre z zawartych w Sile nawyku twierdzeń zalazły się w niej na siłę i trochę bez sensu. Nie można złego lub dobrego funkcjonowania instytucji upatrywać jedynie w złych lub dobrych nawykach. Nie można szukać źródeł nałogu wyłącznie w nawyku - gdzieś tam znajduje się również czynnik fizjologiczny. Wiem, nie jestem psychologiem i specjalistą. Ale Charles Duhigg też nie. Jest dziennikarzem, który napisał świetnie sprzedającą się książkę. Dlatego myślę, że do lektury trzeba podejść z dużą dozą krytycyzmu i dystansu - wyciągnąć z niej to co wartościowe, ale nie wierzyć ślepo w każde słowo autora. Zwłaszcza, że już na samym początku daje on plamę. We wstępie opisuje wewnętrzną przemianę kobiety, która dokonała się podczas wizyty w Egipcie, a konkretnie w czasie oglądania bezkresnej pustyni ciągnącej się wokół piramid w Gizie. Taaak... To te piramidy w Gizie, które oglądałam, położone tuż obok ruchliwego miasta, to jakaś atrapa była...
Tak więc, jak widać na Siłę nawyku trzeba uważać, bo tego typu lapsusów i innych błędów może być więcej. Nie trzeba się jednak do książki zrażać. Można znaleźć w niej dużo pozytywnej inspiracji, ciekawostek i być może po lekturze nieco zmienić swoje życie. Choćby jeden mały, zły nawyk.
Kupiłam i niedługo zaczynam czytać:). Mam nadzieję,że coś w moim życiu zmieni :).
OdpowiedzUsuńKilka porad z książki jest naprawdę super :) Ponad 2 miesiące od lektury nadal przypominam sobie o pętli nawyku i jej działaniu.
UsuńPraca na pętli nawyku jest kluczowa! Wryłam ją w karty mojego mózgu jak najważniejszą z modlitw i każdego dnia powtarzam. Efekty mojej pracy nad nawykami widać i to cieszy mnie najbardziej.
OdpowiedzUsuńhttp://rozwoj-calanaprzod.blogspot.com/