niedziela, 10 lutego 2013

50 twarzy Greya - czytać czy nie czytać?

Czytać.
Narażę się tym twierdzeniem znawcom literatury i nie tylko im, jednak...zawsze byłam przeciwna narzucaniu jedynie słusznych kanonów literackich i wyznaczaniu literackiego gustu na siłę.
Literatura to nie tylko Shakespeare, Mickiewicz, Proust, Andrić, powstania, ich klęski, był wielkim poetą czy nie był.
Gust literacki jest jak smakowanie potraw i nie można oceniać ludzi po tym, czy mają ochotę na fast food, czy delektują się foie gras w wykwintnej restauracji.
 
Foie gras, źródło Internet


Bo co tu dużo mówić, ta książka jest literackim fast foodem. Nie wymaga zastanowienia, refleksji, analizy źródeł czy jakiejkolwiek wiedzy.
Kupiłam ją w Biedronce i nie spodziewałam się oszałamiających treści. Jednak pochłonęłam ją szybko i z zadowoleniem, a dziewczęcy rumieniec oblewał mą twarz za każdym razem przy nieco pikantniejszych jej fragmentach. Jest pretensjonalna i nie odbiega w fabule od pospolitego harlequina, jednak nie oszukujmy się, niewielu z nas bardziej ekscytowałoby się powtórnym wydaniem greckiej mitologii.
Nie znaczy to oczywiście, że nie można się tej książce oprzeć. Można, owszem. Nie porusza tematyki egzystencjalnej i w ocenie wielu poważnych krytyków nie istnieje pod względem literackim jak i pod żadnym innym względem, bo jest banalna.
Jednak nie będąc kurą domową spragnioną wrażeń ani pruderyjną nastolatką znalazłam w tej książce odrobinę ekscytacji i muszę Wam powiedzieć, że wcale się tego nie wstydzę.

Źródło: Internet


1 komentarz:

  1. Właśnie się waham czy czytać czy nie. Pewnie się skuszę i będę się wstydzić, że mi się podobało jak w przypadku Zmierzchu :)


    OdpowiedzUsuń

Nie wahaj się, napisz co myślisz! Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawi nam Twój komentarz :-).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...