Czytać.
Narażę się tym twierdzeniem znawcom literatury i nie tylko im, jednak...zawsze byłam przeciwna narzucaniu jedynie słusznych kanonów literackich i wyznaczaniu literackiego gustu na siłę.
Literatura to nie tylko Shakespeare, Mickiewicz, Proust, Andrić, powstania, ich klęski, był wielkim poetą czy nie był.
Gust literacki jest jak smakowanie potraw i nie można oceniać ludzi po tym, czy mają
ochotę na fast food, czy delektują się foie gras w wykwintnej
restauracji.
Foie gras, źródło Internet |
Bo co tu dużo mówić, ta książka jest literackim fast foodem. Nie wymaga zastanowienia, refleksji, analizy źródeł czy jakiejkolwiek wiedzy.
Kupiłam ją w Biedronce i nie spodziewałam się oszałamiających treści. Jednak pochłonęłam ją szybko i z zadowoleniem, a dziewczęcy rumieniec oblewał mą twarz za każdym razem przy nieco pikantniejszych jej fragmentach. Jest pretensjonalna i nie odbiega w fabule od pospolitego harlequina, jednak nie oszukujmy się, niewielu z nas bardziej ekscytowałoby się powtórnym wydaniem greckiej mitologii.
Nie znaczy to oczywiście, że nie można się tej książce oprzeć. Można, owszem. Nie porusza tematyki egzystencjalnej i w ocenie wielu poważnych krytyków nie istnieje pod względem literackim jak i pod żadnym innym względem, bo jest banalna.
Jednak nie będąc kurą domową spragnioną wrażeń ani pruderyjną nastolatką znalazłam w tej książce odrobinę ekscytacji i muszę Wam powiedzieć, że wcale się tego nie wstydzę.
Źródło: Internet |
Właśnie się waham czy czytać czy nie. Pewnie się skuszę i będę się wstydzić, że mi się podobało jak w przypadku Zmierzchu :)
OdpowiedzUsuń