wtorek, 4 czerwca 2013

Subiektywna lista przedmiotów, które sprawiają, że życie staje się łatwiejsze ;-)


I przyjemniejsze. I ciekawsze. Nie to, żebym była jakąś wielką materialistką, ale jest kilka rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania. Pomagają mi wytrwać nawet najgorszy dzień, ratują w potrzebie, poprawiają humor. Niektóre są oczywistym wyborem, inne pewnie tylko mi ułatwiają życie. Oto one:

1. Książka w torebce. Może mam świra, ale kiedy nie posiadam przy sobie czegoś do czytania, dostaję napadu histerii. Książki zabieram ze sobą absolutnie wszędzie, nawet jeśli wiem, że do niczego mi się nie przydadzą. Dzięki temu zawsze, kiedy mam wolną chwilę, mogę sobie poczytać. Oczywiście taka książka powinna być mała i lekka, ale od czego są wydania kieszonkowe. Coraz więcej ludzi przerzuca się na czytniki e-booków. Na pewno jest to wygodne, ale ja jak na razie pozostaję tradycjonalistką i przeczytaną książkę muszę postawić jak trofeum na półce.




2.Smartfon. Jeszcze dwa lata temu, zapytana o to, jaki ma być mój telefon, powiedziałabym tani, prosty i różowy :-D. Ma dzwonić i wysyłać sms-y. Wszystko zmieniło się, kiedy dostałam w prezencie pierwszego smartfona. Teraz świadomość, że w każdej chwili mogę wysłać ważnego e-maila, zrobić zdjęcie napotkanym na mojej drodze cudownościom, posłuchać muzyki, czy zrobić zakupy wracając do domu tramwajem daje mi niezwykły komfort. I jeszcze jedno. Dzięki szybkiemu sprawdzaniu informacji w komórce zdecydowanie rzadziej włączam komputer!


3. Rower. Może znalazł się na mojej liście trochę na wyrost, bo jeżdżę nim dopiero od kilku tygodni, ale na pewno z niego nie zrezygnuję. Szybkość poruszania się po mieście jest niewiele mniejsza niż tramwajami, a komfort nieporównywalny. Wiatr wieje we włosy, czuję zapach bzów rosnących na drzewie, oglądam przyrodę w parkach i wystawy sklepów (żeby nie było nieporozumień - ja naprawdę jeżdżę wolno...). Żałuję tylko, że tak późno zdecydowałam się na jego kupno.


4. Sukienki. Zwłaszcza te letnie. Nie wyobrażam sobie wygodniejszego stroju. Ubierasz sukienkę, dobierasz buty i torebkę. Wychodzisz z domu. Do tego wszyscy twierdzą, że wyglądasz kobieco ;-). Właściwie do każdej sylwetki można dobrać odpowiedni fason, do każdego charakteru dopasować odpowiedni wzór. Ostatnimi czasy moje upodobanie do tej części garderoby walczy z jazdą na rowerze (trójmiejskie wiatry naprawdę utrudniają jazdę w kobiecych strojach), ale mam nadzieję, że uda mi się opracować złoty środek.

5. Dobry, sportowy stanik. Naprawdę dobry i profesjonalny, a nie byle badziewie z rynku. W zeszłym roku zainwestowałam w przyzwoitą sportową bieliznę (koszt rzędu ok. 200 zł) i muszę powiedzieć, że to był absolutnie najlepszy zakup ubraniowy roku 2012. Komfort zwykłego joggingu wzrósł ogromnie, nie wspominając już o bardziej wymagających zajęciach fitnesowych. Jeśli jesteście kobietami i macie, że tak powiem obfity biust, zainwestujcie w porządną sportową bieliznę!
6. Krem BB. Czyli Beauty Balm albo jak kto woli Blemish Base. Połączenie podkładu z kremem do twarzy i kremem przeciwsłonecznym. Ujednolica koloryt cery, ukrywa moje pierwsze zmarszczki. Idealny na weekend i na wakacje, kiedy nie chce mi się robić makijażu, sprawdza się też jako baza pod make up. 


7. Zeszyt z przepisami. Posiadam taki notes już od dawna i stopniowo zapełnia się on różnymi fantastycznymi pomysłami na posiłki, które znajduję w internecie, książkach kucharskich, pozyskuję od rodziny i znajomych, wreszcie takich, które wymyślam sama. Zalety gromadzenie wszystkiego w jednym miejscu są oczywiste (chyba, że obawiamy się, że ktoś chce pozyskać nasze tajemnice, ale ja się i tak nimi z Wami dzielę, więc się nie boję!). A wygoda jest niesamowita. Nawet jeśli nie jesteście fanatykami spędzania czasu w kuchni, warto się w taki zeszycik zaopatrzyć, bo czasem może uratować życie ;-).




4 komentarze:

  1. Czy sukienka jest kupiona do roweru, czy odwrotnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieżność jest zupełnie przypadkowa ;). Niestety wbrew moim oczekiwaniom nie jestem w stanie jeździć w sukience na rowerze ;)

      Usuń
    2. A ja owszem :) Ujeżdżam moją Gazelle ubrana w sukienki, spódnice, buty z obcasami... przepadam za jazdą na rowerze i chociaż kocham deszczowe dni, to ząłuję, że na rowerze w deszczu nie da się przyjechać do pracy... (no, da się, ale bez suszenia się nie obejdzie ^^)
      Cieszę się, że wreszcie odkryłam Twój blog - Koleżanka sporo mi o nim opowiadała :)

      Usuń
    3. Moje próby jazdy na rowerze w sukience skończyły się dość dramatycznie/komicznie w zależności od tego czy opisujemy sytuację z perspektywy obserwatora, czy z mojej ;-p. Wietrzny Gdańsk skutecznie przekonał mnie do jazdy w spodniach!

      Usuń

Nie wahaj się, napisz co myślisz! Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawi nam Twój komentarz :-).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...