1. Oglądanie telewizji. Nie wiem, co leci na TVN-ie, nie znam zawiłych losów bohaterów Klanu i Mody na sukces. Ale nie zawsze tak było. Pamiętam okresy, w których wracałam do domu i odpalałam telewizor tuż po zrzuceniu płaszcza. Oglądałam byle co i byle jak. Pewnego dnia powiedziałam: dość! I nie jest tak, że nie mam telewizora. Bo mam. I nawet go włączam czasami. A dokładnie wtedy, kiedy oglądam sport (a mam wiele ulubionych dyscyplin na czele z siatkówką i podnoszeniem ciężarów), film dokumentalny albo kiedy mam godzinę zwyrola (wówczas leci TVNStyle i programy o dietach i celebrytach!). Zawsze jest to jednak świadomy wybór i nie zdarza się częściej niż dwa razy w tygodniu. Nawet nie wiecie, ile dzięki temu zaoszczędziłam czasu :)
2. Polityka. Nie ogarniam polskiej sceny politycznej i jestem z tego na swój sposób dumna. Niektórzy uważają, że to siara i wstyd, ale ja wiem swoje. Właściwie zawsze interesowałam się bieżącą sytuacją i nadal tak jest, ale ograniczam to do przyswojenia suchych faktów i obejrzenia wiadomości. Nie śledzę dysput, debat, kłótni i awantur. Nie słucham audycji politycznych i programowo nie czytam gazet o polityce. Kiedyś było inaczej, czytywałam kilka tygodników, a TVN24 śledziłam namiętnie. Dlaczego się zmieniło? Otóż, media (prawicowe, lewicowe, centrowe, każde) podają nam zafałszowany, czy też jak kto woli podkoloryzowany, obraz rzeczywistości. Doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy fakt można przedstawić w sposób niby-obiektywny, używając odpowiednich słów, zdjęć, muzyki. I wszyscy tak robią. A skoro prawda jest zakopana głęboko pod warstwą manipulacji, ja mam to w dupie i nie będę marnowała swojego czasu. Poza tym, poziom polskiej sceny politycznej jest... no niski jest. Podsumowując: jestem (prawie) apolityczna. I dobrze mi z tym.
3. Strojenie się. Nie martwcie się. Nie chodzę tylko w dżinsach i swetrze. Ale na przygotowanie stroju na następny dzień poświęcam maksymalnie 15 minut (z prasowaniem). Kiedyś zajmowało mi to znacznie więcej czasu. Wybierałam, grzebałam, zastanawiałam się. Cała szafa ciuchów, a ja nie mam co na siebie włożyć. Teraz, kiedy pozbyłam się dużej ilości ubrań, moja garderoba to kilkanaście zestawów, które noszę wymiennie. Super wygodne. Może niekoniecznie super modne, bo nie zawracam sobie głowy najnowszymi trendami, ale za to coraz lepiej zgrane z moją osobowością, figurą i potrzebami. I serio. Każdego dnia zyskałam jakieś 20 minut czasu ekstra :-D.
4. Czytanie babskich gazet. Bo w nich bzdury piszą ;-) No dobra, może nie we wszystkich. Ale nie interesują mnie wyznania jakiejś aktorki (której zupełnie nie kojarzę, bo nie oglądam telewizji), plotki, milion sposobów na piękną cerę, najnowsza dieta cud polegająca na jedzeniu co piętnaście minut porcji wielkości paznokcia (siriusli kiedyś coś takiego przeczytałam, tylko nie pamiętam, w którym piśmie ;-P) i modowe trendy. Faktem jest, że kobiecą prasę z powodzeniem zastępuje mi internet. No ale właśnie dlatego: po co dublować? Skoro na moich ulubionych blogach i portalach mogę poczytać rzeczy na równie dobrym poziomie (albo i wyższym) co w prasie kolorowej, to po co mam jeszcze spędzać tę godzinę na przeglądaniu czasopisma? Wolę w tym czasie... napisać coś na bloga ;-).
![]() |
Źródło: www.weheartit.com |
![]() |
Źródło: www.weheartit.com |
I żeby nie było, że jestem taka święta, przyznam się, że jeszcze długa droga przede mną ;-). Muszę m.in. wyrugować nadużywanie internetu i nauczyć się mówić stop po pierwszym odcinku serialu, a nie po piątym.
A Wy? Czy zrezygnowaliście kiedyś z czegoś, a jeśli tak co Wam to dało?
Trochę jak ja: polityków nie słucham bo mnie denerwują ( chociaż kiedyś, z racji studiów politologicznych czytałam i oglądałam wszystko) teraz ograniczam się do tego by wiedzieć co się dzieje, telewizji prawie nie oglądam bo nie lubię, a gry komputerowe to dla mnie czarna magia :) I czasu jest dużo więcej :)
OdpowiedzUsuńPrzybij piątkę, też zrezygnowałam z wszystkich tych rzeczy:)
OdpowiedzUsuńCzasem jest śmiesznie jak w towarzystwie ktoś odnosi się do tego, co leci aktualnie w TV, a potem robi na mnie wielkie oczy: 'nie widziaaałaś teegooo?'
Z czasozabijaczy jednak nadużywam nadal internetu i widzę niewielkie szanse wyleczenia
Przybijam! ;)
UsuńTelewizor widzę na oczy tylko u rodziców. Trzy lata bez czarnego pudła i jeszcze żyję. :)
OdpowiedzUsuńU mnie te czaso-pochłaniacze całkowicie wyparł internet. TV nie oglądam od ponad dwóch lat, gazety czytam bardzo wybiórczo, tzn. kupuję czasami Twój Styl, ale ciągle przyłapuję się na tym, że ląduje w makulaturze nieprzeczytany...
OdpowiedzUsuńPolityką nigdy się nie interesowałam, w gry nie grałam (chyba że fazami w simsy - 3 dni niemal bez przerwy, potem 3 lata przerwy ;)). Stroić się rzadko mam okazję ;).
Ale mi dużo czasu pochłania internet, niekoniecznie wartościowe rzeczy. I z tym staram się walczyć :)
Walka z internetem jest najtrudniejsza, bo to jednak dla wielu z nas codzienne narzędzie pracy i rozwijania pasji. Żeby wypośrodkować to co wartościowe, od chłamu potrzeba niestety dużo czasu i samozaparcia.
Usuńtelewizji nie oglądam od 6lat, polecam polecam! :)
OdpowiedzUsuńNo ja się ograniczam od jakiś 3 lat :)
Usuńja lubię na sen odpalić jakiś bez stresowy serialik, ale najgłupsza strata czasu, jak dla mnie to gry komputerowe :)
OdpowiedzUsuńJa też nie mówię serialom definitywnego nie ;) Tylko staram się unikać gapienia się bez sensu na głupie, nieinteresujące mnie programy.
UsuńMam telewizor w pokoju, ale włączam go naprawdę rzadko, jakoś po prostu nie potrzebuję, chociaż kiedyś tak jak mówisz i u mnie leciały wszystkie seriale po kolei. Na to miejsce "wszedł" internet, ale obecnie i na niego mam coraz mniej czasu, całe dnie poza domem, a później już mi się nie chce nawet go włączać. Gazet daaawno też nie kupuję już i więcej czasu się pojawia ;))
OdpowiedzUsuńTo mamy bardzo podobnie!
UsuńJa powoli zaczynam rezygnować z kobiecych czasopism, chociaż czasami potrafi skusić mnie wyjątkowo ładna okładka ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardziej niż okładki kuszą tytuły, ale staram się powstrzymywać ;)
UsuńJa zrezygnowałam z czytania babskich gazet, bo w każdej piszą to samo :P A jak coś z babskiego świata mnie interesuje to mam internet :D
OdpowiedzUsuńTV ograniczam do minimum. Czasami późną nocą puszczają jakieś fajne filmy mimo wszystko.
Polityka i gierki nigdy mnie nie interesowały. Co prawda raz grałam nie przerwanie w the sims chyba około 10h, ale to był jednorazowy wybryk :P
A stroić się lubię. Nie tracę na to dużo czasu :)